Zanim rozpoczęłam kurs zawodowy w Studium Fizjoterapii Zwierząt zapoznałam się z wymaganiami dla przyszłych kursantów: wykształcenie minimum średnie i dobra kondycja fizyczna. To pierwsze posiadałam z nawiązką, to drugie nieco mnie zastanowiło. Po chwili uznałam się jednak za dostatecznie sprawną i nie zastanawiałam się nad tym więcej dopóki moja przygoda z fizjoterapią zwierząt nie przeszła do fazy praktycznej.
Wtedy zrozumiałam do czego potrzebna jest dobra kondycja fizyczna!
Weterynaria dzieli zwierzęta na „duże” i „małe”, przy czym o ile „duże” rzeczywiście takie są, o tyle „małe” to kategoria bardzo pojemna! A wszystko przez psy, których rozpiętość wagowa przyprawia o zawrót głowy: od jednego kilograma w przypadku ras naprawdę miniaturowych, po dobre 80-90 kilo! Większość pacjentów szczęśliwie plasuje się gdzieś pośrodku, jednak zupełnie inaczej wygląda praca z psem pięcio- czy dziesięciokilowym, a inaczej praca z psem konkretnych rozmiarów!
Im mniej sprawny pacjent, tym więcej dźwigania. Podnoszenie pacjenta, asekuracja przy ćwiczeniach, stabilizowanie przyrządów – wszystko to oznacza także pracę (z) własnym ciałem. Trzeba nie tylko być dostatecznie sprawnym, ale także nauczyć się pewnej ergonomii pracy. Własny kręgosłup szybko „mówi” co o tym wszystkim sądzi!
Fizjoterapia to szeroka dziedzina, dająca wiele możliwości, a rodzaj terapii dostosowany jest do potrzeb i możliwości pacjenta… ale fizjoterapeuci również mają swoje ulubione metody i (jak sądzę) swój własny styl pracy. Jedni preferują metody fizykalne, inni terapię manualną. Ja jako osoba lubiąca ruch zaliczam się do grupy miłośników kinezyterapii, czyli leczenia ruchem.
Lubię wymyślać nowe ćwiczenia, angażować w nie czworonożnego pacjenta, ustawiać i modyfikować tory przeszkód i sama nieco się poruszać. Oznacza to, że razem z moimi pacjentami czołgam się i wyginam, a czasem sama staję się przyrządem gimnastycznym!
Poniżej mały układ choreograficzny, który przypadkiem „wyszedł” nam, gdy ćwiczyliśmy z Leserem, który rehabilituje się po operacyjnym leczeniu stawu kolanowego.
Ps.: Z tej pracy nie wychodzi się czystym! Ale za to można się dobrze bawić 😉