ZOOFIZJOTERAPIA
Zoofizjoterapia, czyli rehabilitacja fizyczna niesie zwierzętom skuteczną pomoc w odzyskaniu sprawności i walce z bólem.
ZOOFIZJOTERAPIA
Fizjoterapia wkroczyła jednak szturmem w świat weterynaryjny, przekonując do siebie coraz więcej lekarzy i opiekunów. Zwierzęta towarzyszące żyją coraz dłużej, a dla opiekunów coraz ważniejsza jest jakość ich życia, a więc także fizyczna sprawność i wolność od bólu.
Fizjoterapia zwierząt, podobnie jak jej ludzki odpowiednik, polega na wykorzystaniu w celach leczniczych ruchu oraz innych czynników fizycznych. Za tą dość prostą definicją stoi oczywiście porządna porcja wiedzy. Zoofizjoterapia w fascynujący sposób czerpie z różnych dziedzin – oczywiście nie istniałaby bez ogromnego rozwoju medycyny weterynaryjnej i ludzkiej fizjoterapii. Twórczy zoofizjoterapeuta* będzie jednak szukać inspiracji także w sportach kynologicznych, zoopsychologii i etologii zwierząt.
Terminów fizjoterapia i rehabilitacja często używa się zamiennie. Rehabilitacja jest wszelako pojęciem znacznie szerszym i obejmuje nie tylko dążenie do odzyskania jak największej sprawności fizycznej, lecz także przywrócenia pacjenta do normalnego funkcjonowania psychicznego i społecznego. W przypadku zwierząt oznacza to możliwość wyjścia na spacer, zabawy, aktywnego udziału w życiu rodziny. Pomocny może być sprzęt rehabilitacyjny, taki jak wózki dla zwierząt, uprzęże rehabilitacyjne lub protezy. Najważniejsze jest jednak zrozumienie emocjonalnych stanów i potrzeb pacjenta oraz dbanie o jego fizyczny i psychiczny komfort.
Czworonożni pacjenci bywają zmotywowani i leniwi, ufni i zalęknieni, figlarni lub histeryczni. Pracuje się nie z jednostką chorobową, ale z konkretnym zwierzakiem… i w równym stopniu z jego opiekunem. Dlatego rehabilitacja dwóch zwierząt z tym samym problemem może wyglądać zupełnie inaczej i przynieść różne efekty. W każdym przypadku potrzeba jednak dużo cierpliwości – fizjoterapia nie przynosi efektu „wow” po jednej czy dwóch sesjach. Rezultaty przychodzą stopniowo, małymi kroczkami, i potrafią czasem wprawić w zdumienie. Z biologicznego punktu widzenia nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Każdy żywy organizm posiada niezwykłe mechanizmy naprawcze i regeneracyjne – fizjoterapia pomaga je uruchomić i ukierunkować. Z punktu widzenia pacjenta: mniej boli, więcej można… i życie staje się fajniejsze!
*Tak, niestety, nazwa mojego zawodu ma aż siedem sylab – w trakcie wymawiania tego słowa może zaschnąć w ustach!
DLACZEGO? DLA KOGO?
Leczenie bólu, zwiększenie sprawności, poprawa kondycji – fizjoterapia pomoże i staruszkowi i sportowcowi.
DLACZEGO? DLA KOGO?
Większość moich pacjentów to: pacjenci ortopedyczni, pacjenci neurologiczni, seniorzy, pacjenci z dawnymi urazami. Bywają nimi nie tylko psy, lecz także koty.
Pacjenci ortopedyczni
To najczęściej pacjenci, którzy trafili na stół operacyjny po wypadkach komunikacyjnych (np. ze złamaniami w obrębie kończyn i miednicy), urazach doznanych w trakcie spaceru lub zabawy (np. zerwanie więzadła krzyżowego przedniego) lub z powodu wad rozwojowych (np. dysplazji stawów biodrowych lub zwichnięcia rzepki). Rehabilitacja pacjenta po zabiegu ortopedycznym jest zazwyczaj intensywna, ale krótka – naszym celem jest odzyskanie maksymalnej możliwej sprawności, na co zwykle potrzeba kilku tygodni.
Pacjenci neurologiczni
Temat rzeka, w końcu neurologia to jedna z najbardziej fascynujących i wciąż nie do końca zbadanych dziedzin medycyny (także weterynaryjnej). Mówiąc jednak w wielkim skrócie, pacjenci neurologiczni to tacy, u których w wyniku urazu lub choroby zaburzone jest przewodnictwo nerwowe. Pacjent taki ma mniejsze lub większe problemy z odbiorem bodźców zewnętrznych, świadomością położenia własnego ciała w przestrzeni oraz kontrolą swoich ruchów. Czasami konieczne jest leczenie operacyjne, w innych przypadkach – farmakologiczne, często jednak to właśnie rehabilitacja stanowi o powodzeniu terapii. Rehabilitacja pacjenta neurologicznego to mozolne usprawnianie wadliwie działającego systemu: setki powtórzeń tych samych ćwiczeń, wykonywane bez żadnej gwarancji powodzenia. Brzmi to wszystko dość zniechęcająco, możliwości regeneracyjne układu nerwowego niejednego lekarza i terapeutę wprawiły jednak w zdumienie. Dla wielu zwierząt cierpliwość terapeuty i opiekuna to jedyna szansa na odzyskanie sprawności.
Seniorzy
Nasze czworonogi żyją coraz dłużej – dzięki powszechnym szczepieniom, profilaktyce, coraz bardziej szczegółowej diagnostyce i skutecznemu leczeniu średnia długość życia domowego psa lub kota jest znacznie wyższa niż jeszcze kilkanaście lat temu. Niestety, prędzej czy później (zazwyczaj znacznie prędzej niż jesteśmy gotowi się z tym pogodzić) naszego zwierzaka dopada starość, a wraz z nią szereg dolegliwości. Do typowych problemów związanych z układem ruchu diagnozowanych u starszych psów należą choroba zwyrodnieniowa stawów, spondyloza czy zespół ogona końskiego. Trzeba jednak pamiętać, że pacjent geriatryczny rzadko kiedy cierpi tylko na jedną jednostkę chorobową. Starszy organizm trudniej adaptuje się do zmian w środowisku, a procesy regeneracyjne przebiegają znacznie wolniej. Wielu chorobom towarzyszy przewlekły ból i związana z nim niechęć do aktywności. Mniejsza aktywność prowadzi zaś do zaników mięśni i przyspieszenia procesów zwyrodnieniowych w stawach (często dodatkowo obciążonych z powodu otyłości). Umiejętnie prowadzona fizjoterapia może pomóc przerwać to błędne koło, poprawić samopoczucie zwierzęcia i stopniowo zachęcić je do większej aktywności. Pacjent senior wymaga raczej rehabilitacji regularnej i długofalowej niż intensywnej, a najważniejszym jej celem jest usunięcie bólu i poprawa komfortu życia.
Pacjenci z dawnymi urazami
Często są to zwierzęta adoptowane lub znalezione, ze źle zrośniętymi złamaniami, po amputacjach, z nieznaną i zapewne niewesołą historią. Zazwyczaj w takich przypadkach chirurg niewiele może już zrobić, zresztą u takich pacjentów „chora łapka” nie jest jedynym problemem. Po latach przeciążania bolą także pozostałe stawy, w których zdążyła już się rozwinąć choroba zwyrodnieniowa, a mięśnie całego ciała są wręcz niewiarygodnie napięte. U tych pacjentów najważniejsze jest zwalczenie bólu, zmniejszenie napięcia mięśni i powięzi oraz stopniowe zwiększanie ruchomości w tych stawach, w których jest to możliwe.
Koty też!
Myśląc o rehabilitacji zwierząt, zazwyczaj ma się przed oczami pacjenta psa. Rzeczywiście, większość pacjentów to szczekające czworonogi, im też poświęcona jest przeważająca część publikacji, konferencji i seminariów. Koty bywają pacjentami trudnymi, a praca z nimi to często prawdziwe wyzwanie, ale… do odważnych świat należy!
„Rehabilitacja na czterech łapach” niejedno ma imię i nie sposób w pigułce omówić wszystkich jej aspektów. Warto jednak wspomnieć o czymś jeszcze: tak jak zoofizjoterapia nie istnieje w oderwaniu od weterynarii, tak zoofizjoterapeuta nie pracuje w oderwaniu od lekarza. Nie można rozpoczynać fizjoterapii bez diagnostyki, wykluczenia przeciwwskazań i ustalenia spójnych działań.Na tej stronie chcę Wam przybliżyć moją pracę i możliwości, jakie daje czworonożnym pacjentom rehabilitacja. Pamiętajcie jednak, że zasada primum non nocere dotyczy wszystkich i niezależnie od tego, jak kusząco wyglądają prezentowane na filmikach ćwiczenia, nie próbujcie tego w domu, jeśli danego ćwiczenia nie zalecił Wam zoofizjoterapeuta lub lekarz weterynarii.
Czym się zajmuję
KINEZYTERAPIA
Kínesis znaczy ruch, a kinezyterapia to leczenie za jego pomocą. Ruch to wszechstronne i skuteczne lekarstwo!
KINEZYTERAPIA
Ruch jest zwierzętom niezbędny do życia – to dzięki niemu organizm może utrzymać homeostazę (czyli wewnętrzną równowagę) na poziomach komórkowym i układowym. Długotrwałe unieruchomienie całego ciała, a nawet jego części, ma dewastujący wpływ na organizm. Spada wydolność krążeniowo-oddechowa, gorzej pracują wątroba i nerki, następują zmiany w architekturze kości i pogarszają się ich właściwości mechaniczne. Pojawiają się zwłóknienia i przykurcze tkanek miękkich, a źle odżywione mięśnie szybko ulegają zanikowi. Obniża się wytwarzanie mazi stawowej, a co za tym idzie, gorsze jest odżywienie chrząstki stawowej – chrząstka staje się mniej wytrzymała, a jej struktura ulega zaburzeniu. Zmniejsza się zakres ruchu w stawach, aż do całkowitej utraty funkcjonalności.
Powody, dla których pacjenci nie są w stanie poruszać się w prawidłowy sposób, są różne. Najczęstszą przyczyną kulawizny jest ból , który może wynikać z ostrych urazów (np. skręceń, złamań, zerwania ścięgien), nieprawidłowej budowy stawów (np. niedopasowania powierzchni stawowych, niestabilności stawów) lub przewlekłych zmian (np. choroby zwyrodnieniowej, przewlekłych stanów zapalnych). Upośledzenie funkcji motorycznych, aż do całkowitej ich utraty, może też być wynikiem chorób o podłożu neurologicznym oraz urazów rdzenia kręgowego lub nerwów obwodowych.
Pacjent często wpada w błędne koło – ból zmusza go do odciążania chorej kończyny, a tym samym do przeciążania pozostałych, co prowadzi do kolejnych urazów i kolejnych zmian zwyrodnieniowych. Unikanie ruchu nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale też powoduje kolejne (wspomniane powyżej). Do tego dochodzi obniżenie nastroju – zwierzę, które na skutek bólu i fizycznych ograniczeń nie jest w stanie realizować swoich potrzeb poznawczych i emocjonalnych, staje się smutne i apatyczne.
Kinezyterapia (poprzedzona oczywiście diagnostyką i ewentualnymi zabiegami chirurgicznymi, prowadzona równolegle z leczeniem farmakologicznym) pomaga przerwać i odwrócić negatywne procesy zachodzące w kościach, stawach i mięśniach.
Ćwiczeń i ich wariantów jest bez liku, łatwo je jednak podzielić na trzy główne rodzaje.
ĆWICZENIA BIERNE
Wykonywane przez terapeutę na biernym pacjencie – to zastosowanie zewnętrznej siły wprawia stawy w ruch. Ćwiczenia polegają na wykonywaniu ruchów w stawach, w takim zakresie, w jakim jest to w danym momencie możliwe. Nic tu nie jest na siłę naciągane, prostowane ani przestawiane – niezmiernie ważne jest, aby pracować zgodnie biomechaniką układu mięśniowo-ścięgnowego, nie powodować dyskomfortu i nie przekraczać granicy bólu.
Dla zewnętrznego obserwatora ćwiczenia te nie wyglądają szczególnie spektakularnie – ot, zwykłe ruszanie łapką, tyle że powtarzane do znudzenia. Tymczasem dla terapeuty są to ćwiczenia wymagające skupienia i wyczucia – musi on zbadać możliwości ruchu w danym stawie, a w trakcie ćwiczeń prawidłowo trzymać kończynę i obserwować reakcje pacjenta. Pacjent często również nie ułatwia pracy, gdyż u wielu zwierząt te manewry przy łapach powodują dyskomfort nie tyle fizyczny, ile psychiczny.
Nagrodą za wyczucie i cierpliwość są m.in.:
- redukcja napięcia mięśni i zwiększenie ich elastyczności,
- zwiększenie produkcji mazi stawowej i poprawienie odżywienia chrząstki stawowej,
- przebudowa zwłóknień okołostawowych,
- zmniejszenie sztywności w stawach i stopniowe zwiększanie zakresu ruchu,
- ograniczenie przykurczy ścięgien,
- stymulacja krążenia krwi i limfy,
- stymulacja receptorów czucia głębokiego, znajdujących się w mięśniach, powięzi i innych strukturach okołostawowych (co ma szczególne znaczenie u pacjentów neurologicznych),
- wisienką na torcie jest zwiększenie produkcji endorfin.
ĆWICZENIA ROZCIĄGAJĄCE
Na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie do ćwiczeń biernych, jednak tym razem głównym bohaterem są nie stawy, a mięśnie.
Ćwiczenia rozciągające wykonywane na rozgrzanych tkankach powoli i płynnie:
- rozluźniają i rozciągają mięśnie i więzadła,
- zwiększają elastyczność tkanek,
- wydłużają tkanki skrócone patologicznie,
- zmniejszają przykurcze i zapobiegają ich powstawaniu,
- rozciąganie stosuje się również po treningu, aby zapobiec powstawaniu urazów i zmniejszyć dolegliwości bólowe związane z przetrenowaniem.
ĆWICZENIA AKTYWNE
W tych ćwiczeniach ruch jest wykonywany przez pacjenta dzięki sile skurczu dowolnego mięśni.
Stanowią one niezbędny element każdego systemu usprawniania i… powód, dla którego zaplecza gabinetów zoofizjoterapii wyglądają jak skrzyżowanie magazynku wuefisty ze schowkiem na rupiecie. Do ćwiczeń używa się bowiem całego mnóstwa pomocy i akcesoriów: palików, kijków, podestów, równoważni, mat, piłek, „beretów” oraz „fasolek”, zwanych też „fistaszkami”.
Lista ćwiczeń do wyboru jest jeszcze dłuższa niż lista przydatnego sprzętu, a liczba modyfikacji i wariantów ograniczona jedynie kreatywnością terapeuty. Aby nie pogubić się w tym bogactwie, a przede wszystkim aby nie zaszkodzić pacjentowi, obciążając go nadmiernie, trzeba dostosować zestaw ćwiczeń do rodzaju wdrożonego leczenia, celów terapeutycznych, ogólnej kondycji pacjenta, jego temperamentu i wcześniejszego trybu życia.
Lista korzyści, jakie dają ćwiczenia aktywne, jest długa:
- zapobiegają sztywności stawów,
- zwiększają zakres ruchu,
- odżywiają chrząstkę stawową,
- zapobiegają zanikowi mięśni i zwiększają ich wytrzymałość,
- zmniejszają dolegliwości bólowe dzięki stymulacji wydzielania endorfin i enkefalin,
- usprawniają system oddechowo-krążeniowy.
Wśród korzyści z ćwiczeń aktywnych są też takie, których nie osiągnie się ani masażem, ani ćwiczeniami biernymi czy fizykoterapią. Pacjent harmonijnie wzmacnia mięśnie i stopniowo poprawia stabilność i elastyczność ciała. Doskonali równowagę i koordynację, a przede wszystkim wraca do prawidłowego wzorca ruchu. Dlatego elementy ćwiczeń aktywnych należy wprowadzać do terapii możliwie jak najwcześniej.
Terapia ruchem wymaga dobrej współpracy terapeuty i czworonożnego pacjenta oraz sporo zaangażowania ze strony opiekuna. Pojawiają się tu elementy inspirowane szkoleniami dla psów i psimi sportami, takimi jak agility czy coraz popularniejszy ostatnio psi fitness (fit paws). Kinezyterapia znacznie różni się jednak od sportu – w terapii pracujemy z psami mającymi jakieś dysfunkcje układu ruchu, inne więc będą cele i metodyka treningów.
Nie muszę chyba dodawać, że słomiany zapał nie jest mile widziany – aby ćwiczenia przyniosły efekt, potrzeba czasu i systematyczności. Cóż, fizjoterapia jest dziedziną dla cierpliwych!
FIZYKOTERAPIA
Fizykoterapia wykorzystuje w procesie leczenia czynniki takie jak temperatura, promieniowanie świetlne, czy ultradźwięki.
FIZYKOTERAPIA
Ważnym działem fizjoterapii jest fizykoterapia*. Polega ona na wykorzystaniu w procesie leczenia czynników fizycznych takich jak temperatura, woda, promieniowanie świetlne, ultradźwięki, prąd elektryczny czy pole magnetyczne. Czynniki te różnie wpływają na organizm, mówiąc jednak w ogromnym skrócie oddziałują na poziomie komórkowym – pobudzają metabolizm komórkowy i stymulują procesy naprawcze organizmu. Dlatego też jednym z najważniejszych zastosowań fizykoterapii jest wspomaganie procesów gojenia i regeneracji po urazach i zabiegach operacyjnych.
Drugim ważnym wskazaniem do zastosowania metod fizykalnych jest terapia bólu, szczególnie przewlekłego. Zabiegi fizykalne mogą stosowane w leczeniu bólu równocześnie z niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi, często też pozwalają ograniczyć stosowanie leków.
Fizykoterapia zyskuje coraz większe uznanie i popularność, zarówno w medycynie ludzkiej, jak i weterynaryjnej. Gdy już dysponujemy odpowiednim sprzętem zabiegi są proste do przeprowadzenia, nieinwazyjne i w większości zupełnie bezbolesne. Skomplikowana aparatura ma zwykle postać niewielkiego, przenośnego i cichutko pracującego urządzenia. Czworonożni pacjenci zazwyczaj dobrze znoszą zabiegi. Minusem jest konieczność narzucenia sobie sporej dyscypliny – zazwyczaj zabiegi wykonuje się w seriach od dziesięciu do kilkunastu zabiegów codziennie lub co drugi dzień, opiekun musi więc na dwa lub trzy tygodnie mocno podporządkować swój grafik zwierzakowi. Jednak każda forma rehabilitacji wymaga systematyczności i zaangażowania – bez nich szanse powodzenia są mizerne.
Metod fizykalnych jest oczywiście mnóstwo. W mojej pracy z pacjentami stosuję obecnie trzy z nich: termoterapię, laseroterapię i ultradźwięki.**
Termoterapia
Miejscowe stosowanie ciepła lub zimna to najprostsza forma fizykoterapii, moim zdaniem często niedoceniana i zapominana, chociaż ma praktycznie same zalety. Termoterapia może być stosowana w warunkach domowych i nie wymaga prawie żadnych nakładów finansowych – wystarczy zimny lub ciepły okład (może to być żelowy hot pack/ cold pack, ale w przypadku zimnych okładów sprawdzi się też torebka mrożonego groszku owinięta ręcznikiem, a w przypadku ciepłych okładów – owinięty materiałem termofor)
Zimno ma działanie przeciwobrzękowe, przeciwzapalne i przeciwbólowe dlatego wskazane jest w stanach ostrych po urazach takich jak skręcenia stawów, naderwania mięśni, ścięgien i więzadeł oraz po zabiegach ortopedycznych.
Ciepła nie możemy zastosować w stanach ostrych i przy obrzękach, przyniesie natomiast ulgę w powysiłkowym bólu mięśni, przykurczach mięśni i sztywności stawów. Ciepły okład spowoduje rozluźnienie mięśni oraz zwiększy rozciągliwość tkanek miękkich – stanowi więc znakomite przygotowanie do masażu, rozciągania i ćwiczeń aktywnych.
Zarówno ciepło jak i zimno mogą przynieść ulgę w chorobie zwyrodnieniowej stawów – w tym przypadku wybór metody zależy od reakcji pacjenta na różne temperatury.
Łatwość stosowania okładów kusi, by spróbować tego w domu, pamiętajmy jednak, że istnieją ważne przeciwwskazania zarówno do terapii ciepłem, jak i zimnem. Zanim przyłożymy cokolwiek do naszego zwierzaka skonsultujmy się z zoofizjoterapeutą lub lekarzem weterynarii. Nigdy też nie stosujmy zimnych lub ciepłych okładów bezpośrednio na gołą skórę zwierzęcia.
Laseroterapia
Urządzenie do laseroterapii wygląda niepozornie – aż trudno uwierzyć, że w małej sondzie przypominającej długopis wytwarzane jest promieniowanie elektromagnetyczne o bardzo dużej intensywności i mocy. Podczas zabiegu laseroterapii pacjent nic nie odczuwa, tymczasem poddawane zabiegowi komórki otrzymują „energetycznego kopa”. Nie sposób wymienić w tym miejscu wszystkich procesów które zachodzą na poziomie komórek i tkanek pod wpływem promieniowania laserowego. Warto jednak wspomnieć, że na poziomie całego organizmu laseroterapia ma działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne oraz przyspieszające gojenie. W miejscu stosowania lasera tworzą się nowe naczynia krwionośne i zwiększa mikrokrążenie, szybciej regenerują się mięśnie i neurony.
Laseroterapia wskazana jest m.in.:
- w chorobie zwyrodnieniowej stawów kończyn i kręgosłupa,
- w stanach zapalnych tkanek miękkich, stawów i tkanek okołostawowych (również o podłożu autoimmunologicznym),
- w bólu pochodzenia mięśniowego i nerwowego oraz bólu pooperacyjnego,
- po urazach aparatu ruchu (skręceniach i zwichnięciach stawów, stłuczeniach i złamaniach),
- u pacjentów dermatologicznych (szczególnie w leczeniu trudno gojących się ran i owrzodzeń, odleżyn, odmrożeń i odparzeń, a także zapalenia skóry)
Przeciwskazania:
Laseroterapii nie stosuje się u pacjentów z chorobą nowotworową oraz cierpiących na ostre uogólnione choroby wirusowe, bakteryjne i grzybicze oraz u pacjentów z hipertermią, nadwrażliwością na światło i skłonnością do krwawień. U pacjentek w ciąży nie wolno stosować lasera na tułowiu. Ważnym przeciwwskazaniem jest także równoczesne przyjmowanie leków sterydowych, dlatego przed rozpoczęciem laseroterapii należy poinformować fizjoterapeutę o przyjmowanych przez zwierzę lekach.
Terapia ultradźwiękami
Terapia ultradźwiękami (zwana również sonoterapią lub fototerapią) bywa czasem określana mianem „mikromasażu” – fale akustyczne o wysokiej częstotliwości wywołują drgania cząsteczek, które przekazują energię na kolejne cząsteczki. W zależności od wybranej częstotliwości fala ultradźwiękowa penetruje struktury położone od 0,5 do 5 cm pod skórą. Dzięki oddziaływaniu na tkanki sił ściskających i rozciągających następuje zwiększenie rozciągliwości tkanki łącznej. Oprócz tego terapia ultradźwiękami ma również działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne, usprawnia krążenie, zmniejsza napięcie mięśniowe i usprawnia przewodnictwo nerwowe.
Kiedy stosujemy terapię ultradźwiękami?
- w stanach zapalnych stawów, tkanek miękkich okołostawowych, mięśni, ścięgien oraz nerwów,
- przy przykurczach, zwłóknieniach i zwapnieniach w obrębie mięśni, ścięgien, więzadeł i torebek stawowych,
- na blizny i bliznowce,
- w stanach po urazach aparatu ruchu (skręceniach i zwichnięciach stawu, złamaniach i stłuczeniach),
- w chorobie zwyrodnieniowej stawów kończyn i kręgosłupa,
- w bólach pochodzenia mięśniowego, stawowego i nerwobólach,
- przy uszkodzeniach nerwów obwodowych,
- w zmianach przeciążeniowych aparatu ruchu.
Ultradźwięki można także wykorzystać do wprowadzania leku w postaci żelu przez skórę. Zabieg taki nazywany jest ultrafonoforezą lub sonoforezą i umożliwia bezbolesne, nieinwazyjne, miejscowe wprowadzenie leku. Najczęściej wprowadza się w ten sposób niesterydowe leki przeciwzapalne, co pozwala na ograniczenie działań niepożądanych, przede wszystkim na układ pokarmowy.
Przeciwwskazania, podobnie jak w przypadku innych form fizykoterapii, obejmują ostre stany zapalne, choroby nowotworowe oraz ciążę. Nie powinno się również stosować ultradźwięków u zwierząt, które nie zakończyły jeszcze wzrostu kostnego – mogłoby bowiem dojść do uszkodzenia chrząstek wzrostowych i zahamowania wzrostu.
Oprócz wielu zalet, terapia ultradźwiękami ma też dość istotną z punktu widzenia wielu opiekunów wadę – okolicę zabiegową należy wygolić, stosowanie ultradźwięków przez sierść zupełnie mija się z celem. Warto jednak przymknąć na kilka tygodni oko na elegancki wygląd swojego podopiecznego, gdyż terapia ta daje niejednokrotnie znakomite efekty.
*Terminy fizjoterapia i fizykoterapia są często błędnie używane zamiennie. Fizykoterapia jest częścią fizjoterapii, ale metody fizykalne to nie wszystko. Tak jest w teorii i tak powinno być również w praktyce.
** Terapię laserem i ultradźwiękami oferuję w lecznicy Vet Care w Pruszkowie. Więcej szczegółów w zakładce Współpraca.
MASAŻ
Kilka słów o czymś naprawdę przyjemnym… czyli o manipulacji na tkankach miękkich ciała.
MASAŻ
Odrobina historii
Historia masażu jest właściwie tak długa jak historia medycyny. Pierwsze wzmianki o leczeniu masażem w pismach chińskich pochodzą z okresu około 3000 lat p.n.e. O masażu wspomina również w swoich pismach ojciec medycyny Hipokrates. Masaż pojawia się w tradycji starożytnych igrzysk olimpijskich, zaś inny ze słynnych starożytnych medyków, Galen, w II w. n.e. stosował masaż w szkole dla gladiatorów. Wyobrażenie walk gladiatorów do przyjemnych nie należy, warto jednak uświadomić sobie, że ludzie stosowali masaż jako skuteczną metodę leczenia i profilaktyki urazów, na długo zanim poznali tajniki fizjologii i anatomii własnego organizmu.
Masaż w weterynarii
W medycynie weterynaryjnej zaczęło się od koni. Zwierzęta te od wieków ciężko i intensywnie pracowały dla człowieka; dobre konie były bardzo cenne, dbano więc o nie jak umiano najlepiej. Dziewiętnastowieczni kawalerzyści nacierali konie słomą, aby wysuszyć ich skórę i usprawnić regenerację po wysiłku. Dziś masaż jest integralną formą przygotowania i profilaktyki prozdrowotnej koni sportowych.
Popularność masażu psów również jest związana ze sportem. Sporty kynologiczne cieszą się coraz większym zainteresowaniem i stają coraz bardziej profesjonalne, a tam gdzie sport wyczynowy, tam i kontuzje. Psy sportowe korzystają więc z masażu z tych samych powodów co ludzcy sportowcy – aby zapobiegać kontuzjom i je leczyć, mobilizować organizm przed zawodami i relaksować po wysiłku.
Masaż jest jednak cudownie uniwersalny: korzyści z jego zastosowania odczuje zarówno czempion-atleta, jak i zupełny leń kanapowy. Słowo „cudownie” jest nieco ryzykowne, może bowiem sugerować, że masaż przynależy do jakichś niewyjaśnionych, magicznych zjawisk. Nic z tych rzeczy – masaż jest po prostu moją ulubioną metodą terapeutyczną i muszę w jakiś sposób dać upust mojemu zachwytowi nad jego właściwościami!
A jakie to właściwości? Zachwyćmy się wspólnie!
Moc masażu
Masaż działa na wielu poziomach, oddziałuje lokalnie na masowany obszar ciała, ale również globalnie na cały organizm:
- uelastycznia tkanki i zmniejsza ich napięcie,
- pomaga zlikwidować przykurcze,
- rozgrzewa, odżywia i natlenia tkanki, jednym słowem poprawia krążenie,
- usprawnia przemianę materii,
- zapobiega zanikom mięśniowym,
- pomaga w odprowadzaniu produktów przemiany materii z tkanek, wspomaga odprowadzanie obrzęków przez usuwanie zmienionego zapalnie płynu tkankowego,
- odżywia kości i stawy, przyczyniając się do spowolnienia procesów zwyrodnieniowych,
- poprawia kondycję skóry i sierści,
- rozbija drobne zrosty i blizny,
- rozdrabnia tkankę tłuszczową,
- stymuluje procesy krwiotwórcze i odpornościowe
Jeśli to zbyt mało, by się zachwycić, dodajmy jeszcze wpływ masażu na układ nerwowy i hormonalny:
- stymuluje mechanoreceptory (czyli receptory czuciowe odpowiedzialne za odbieranie bodźców mechanicznych, np. dotyku),
- pobudza przewodnictwo nerwowe,
- poprawia propriocepcję, czyli tzw. czucie głębokie, świadomość własnego ciała,
- obniża poziom hormonów stresu, czyli adrenaliny i kortyzolu,
- stymuluje wydzielanie endogennych (czyli wytwarzanych przez organizm) opioidów: endorfin i enkefalin – to właśnie dzięki temu po masażu jest nam tak dobrze i błogo!
Dla kogo masaż?
Masaż będzie korzystny dla większości psów, szczególnie jednak zaleca się go pacjentom:
- z obniżonym napięciem mięśniowym, atrofią (zanikiem) mięśni,
- ze zwiększonym napięciem mięśniowym i przykurczami,
- cierpiącym na przewlekłe choroby aparatu ruchu,
- z częściowym lub całkowitym ograniczeniem ruchu (w tym pacjentom po zabiegach chirurgicznych),
- z przewlekłymi zaburzeniami równowagi oraz deficytami neurologicznymi,
- z bliznami i zrostami tkanek miękkich.
Warto wspomnieć też o wciąż mało popularnym masażu szczeniąt, który wpływa pozytywnie na rozwój aparatu ruchu, koordynację oraz świadomość ciała w przestrzeni; stymuluje krążenie krwi i krążenie limfatyczne (pobudzając tym samym układ odpornościowy młodego organizmu) oraz ma pozytywny wpływ na psychikę zwierzęcia.
Przeciwwskazania
Masaż nie jest jednak cudownym panaceum, a lista przeciwwskazań też jest całkiem długa.
Nie stosujemy masażu m.in. u pacjentów:
- w ostrych stanach zapalnych i w fazie ostrej po urazie,
- z gorączką,
- z chorobami zakaźnymi,
- z zaburzeniami krzepnięcia krwi,
- z chorobą nowotworową,
- z niektórymi chorobami skóry,
- z epilepsją i niektórymi chorobami układu nerwowego,
- przy zerwaniu mięśnia w fazie gojenia,
- z łamliwością kości.
Jak w przypadku wszystkich rodzajów fizjoterapii o zastosowaniu lub przeciwwskazaniu do masażu u danego pacjenta decyduje lekarz weterynarii.
Do wykonania masażu nie potrzeba wiele – wystarczą dwie sprawne dłonie i znajomość metodyki zabiegu. Efektywność zabiegu zależy jednak w dużej mierze od relacji, jaką uda się nawiązać z pacjentem. Ważne jest zachowanie terapeuty, otoczenie, w jakim odbywa się masaż, sprawność manualna, płynność ruchów i reagowanie na sygnały wysyłane przez pacjenta.
Pierwsze zabiegi bywają dla zwierzęcia niezmiernie stresujące – oto pojawia się obca osoba, często również w obcym miejscu (które zwykle jest strasznie pachnącą i źle się kojarzącą lecznicą!) i dotyka w nowy sposób, często w miejscach, które są bolesne lub w których pacjent nie lubi być głaskany. Te pierwsze sesje wymagają dużo cierpliwości ze strony terapeuty, ale też opiekuna, któremu masaż kojarzy się raczej z przyjemnym weekendem w spa i który często nie rozumie nerwowych zachowań swojego pupila.
Z biegiem czasu większość zwierząt przyzwyczaja się do nowego doświadczenia, a dla wielu jest to zabieg niezwykle relaksujący. Stali pacjenci zazwyczaj dziarsko wmaszerowują do gabinetu, rozciągają się na macie, a już po chwili da się słyszeć donośne chrapanie…
HYDROTERAPIA
W wodzie stawy są odciążone, a napięcie mięśniowe mniejsze – można ćwiczyć bez bólu!
HYDROTERAPIA
Woda wywiera ciśnienie hydrostatyczne na zanurzone w niej ciało i mówiąc obrazowo „ściska” tkanki od zewnątrz. Powoduje to sprawniejszy odpływ krwi żylnej do serca, a co za tym idzie ma działanie przeciwobrzękowe, diuretyczne (pobudzające pracę nerek i przyspieszające wydzielanie moczu) oraz zwiększa ciśnienie wewnątrz klatki piersiowej. Dodatkowo, przebywanie w wodzie działa przeciwbólowo – mocniej pobudzane są presoreceptory (czyli receptory reagujące na zmiany ciśnienia tętniczego krwi), co powoduje zmniejszenie pobudzania nocyreceptorów (czyli receptorów bólowych)
Pacjenci często wpadają w tzw. „błędne koło bólu”. Chory staw boli, zwierzę więc unika ruchu. Brak ruchu prowadzi do spadku masy mięśniowej, ale często napięcie mięśni jest wzmożone, ponieważ zwierzę próbuje odciążyć chory staw stabilizując go pracą mięśni. Napięte, przeciążone mięśnie to kolejne źródło bólu. W nieużywanym stawie brakuje mazi stawowej, a więc ruch staje się jeszcze bardziej bolesny. Zwierzę spędza więc większość czasu polegując i zajadając nudę, co najczęściej prowadzi do otyłości. Każdy dodatkowy kilogram to jeszcze większe obciążenie dla chorych stawów i jeszcze większy ból.
Ruch w wodzie jest niezastąpionym sposobem na przerwanie tego błędnego koła. Tutaj przyda się króciutka powtórka z fizyki: kto nie spał na lekcjach, pamięta, że masa względna ciała zanurzonego w wodzie jest mniejsza niż masa ciała na lądzie. Przy zanurzeniu psa do wysokości stawu biodrowego ubywa nam aż 62% masy! Odciążamy więc znacznie stawy i zmniejszamy nadmierne napięcie mięśniowe. W środowisku wodnym mamy możliwość wykonywania ćwiczeń aktywnych przy zminimalizowaniu bólu.
W wodzie zwierzę chętniej obciąża chorą kończynę, jest też w stanie osiągnąć znacznie większy zakres ruchu w stawach niż na lądzie. Zwiększa się wytrzymałość układu sercowo-naczyniowego, poprawia wytrzymałość i odporność mięśni na zmęczenie. W tym miejscu druga powtórka z fizyki – woda stawia większy opór niż powietrze, a więc mięśnie mimo odciążenia muszą się solidnie napracować!
Wróćmy jeszcze na chwilę do przywołanego na początku porzekadła – woda w hydroterapii nie powinna być zimna, ale ćwiczenia w „ciepłej zupie” też nie będą specjalnie korzystne, gdyż ruch będzie mało efektywny. Temperatura wody powinna wynosić od 27-320 (duże, atletyczne psy oraz „grubaski” powinny mieć chłodniejszą wodę, małe pieski i koty cieplejszą)
Dla kogo hydroterapia?
Ruch w wodzie przyniesie korzyść większości psów, jednak szczególnie wskazany jest u pacjentów:
- z chorobą zwyrodnieniową stawów,
- ze spondylozą i spondyloartroza,
- z niedowładami i porażeniami (szczególnie u pacjentów nie będących w stanie samodzielnie chodzić na lądzie),
- po zabiegach chirurgicznych w ortopedii i neurologii,
- otyłych,
- w starszym wieku i z obniżoną sprawnością ruchową.
Przeciwwskazania
Nie ma takiej metody, która byłaby dobra dla wszystkich i ruch w wodzie nie jest tu wyjątkiem.
Przeciwwskazaniem do hydroterapii są:
- niewydolność krążeniowo-oddechowa,
- gorączka,
- choroby zakaźne,
- procesy zapalne w stanie ostrym,
- niestabilne złamania,
- epilepsja,
- stan wyniszczenia organizmu,
- otwarte rany, odleżyny i oparzenia.
Problemem może być także duży lęk przed wodą, większość pacjentów daje się jednak przekonać, że to nic strasznego.
W tym miejscu bardzo bym chciała zaprosić wszystkich na bieżnię wodną… jednak niestety jeszcze nie dysponuję takową. Właścicieli zwierząt, u których hydroterapia jest szczególnie zalecana zachęcam do umówienia się na serię zabiegów w jednym z kilku warszawskich ośrodków rehabilitacyjnych, które oferują zabiegi na bieżni wodnej.
W sezonie letnim mogę jednak zaproponować moim pacjentom całkiem udany zamiennik – zwykły ogrodowy basen wypełniony nagrzaną przez słońce wodą.* Co prawda jego podłoga nie porusza się, ale do marszu w wodzie nadaje się znakomicie. Małe pieski mogą w nim również popływać.
Zachęcam więc do korzystania z lata i wykorzystania ciepłych dni do poprawy kondycji swojego podopiecznego!
*Basen znajduje się przy lecznicy Vet Care w Pruszkowie. Więcej szczegółów w zakładce Współpraca.
SPRZĘT REHABILITACYJNY
Gdy zwierzę wymaga szczególnej pomocy w poruszaniu się pomagam w doborze odpowiedniego sprzętu.
SPRZĘT REHABILITACYJNY
Zwierzęta nie znają pojęcia niepełnosprawności w takim sensie, w jakim my je rozumiemy. Pies poruszający się na wózku nie będzie traktowany gorzej przez kolegów, nie będzie się też czuł źle z powodu swojej inności. Jednak niepełnosprawność fizyczna, jeśli nic z nią nie zrobimy, przekłada się u zwierząt na zmniejszenie dobrostanu. Nie mogąc się swobodnie poruszać i realizować swoich emocjonalnych potrzeb zwierzęta szybko stają się apatyczne i depresyjne.
Opieka nad niesprawnym, szczególnie sparaliżowanym zwierzakiem nie jest łatwa. Wymaga czasu, zaangażowania i, co tu kryć, nakładów finansowych. Nie wystarczy nakarmić do syta, zadbać o wypróżnianie i oddawanie moczu, zapobiegać odleżynom i dbać o higienę. Rolą opiekuna i rehabilitanta jest umożliwienie zwierzęciu maksymalnej możliwej samodzielności.
W takiej sytuacji trzeba również pamiętać o właścicielu czworonożnego pacjenta i pracy, jaką wykonuje obsługując swojego pupila. Podnoszenie, przenoszenie i przekładanie dużego, niesprawnego psa to ciężki wysiłek fizyczny, szybko dający się odczuć we własnym kręgosłupie.
Jeszcze kilkanaście lat temu pies na wózku stanowił lokalną sensację, a same wózki były efektem działań w stylu „pomysłowy Dobromir w akcji”. Jednak to z tych pierwszych prób zdesperowanych właścicieli, którzy uparli się że nie poddadzą psa eutanazji tylko dlatego, że nie chodzi zrodził się rynek sprzętu rehabilitacyjnego dla zwierząt.
Dziś wybór sprzętu jest bardzo duży. Dla zwierząt z porażeniem kończyn miednicznych lub bardzo dużymi niedowładami są wózki, a dla pacjentów poruszających się samodzielnie lecz wymagających odciążenia rozmaite szelki, uprzęże i nosidła. Ortezy umożliwiają czasowe usztywnienie wymagających tego stawów, a kołnierze ortopedyczne – usztywnienie kręgosłupa. U pacjentów po amputacjach można zastosować protezy lub uprzęże ułatwiające utrzymanie równowagi.
Moim zadaniem jako rehabilitantki jest pomoc opiekunom w doborze odpowiedniego sprzętu dla pacjenta. Współpracuję z łódzką firmą Admirał, która oferuje najszerszy na rynku wybór sprzętu wykonywanego na miarę. Pomagam w prawidłowym pobraniu miary oraz adaptacji zwierzęcia do używania nowego „gadżetu”.
Z zainteresowaniem śledzę rozwój rynku sprzętu rehabilitacyjnego dla zwierząt i staram się nie przegapiać nowinek dzięki którym moi pacjenci mają szansę wrócić do aktywności.
GROOMING
Grooming to sztuka pielęgnacji psów i kotów. Prawdziwą sztuką jest kompromis między urodą, wygodą i higieną.
GROOMING
Zamknij oczy i wyobraź sobie psa
No właśnie, co widzisz? Kilogramową chihuahua, czy 90-kilogramowego doga? Husky biegnącego przez zimowy krajobraz czy yorka całego w kokardkach?
Spośród wszystkich żyjących na ziemi gatunków zwierząt pies jest tym najbardziej zróżnicowanym. Niebywałe różnice między przedstawicielami canis familiaris są oczywiście wynikiem trwającej od tysięcy lat selektywnej hodowli. Początkowo człowiek hodował psy ze względu ich cechy użytkowe, czyli predyspozycje do pracy, jaką będą wykonywać. Później pies stał się także towarzyszem, ozdobą salonów i wyznacznikiem prestiżu. Bez szczególnej przesady można powiedzieć, że to człowiek stworzył psa. Żaden inny gatunek zwierząt nie jest tak bardzo z nami związany i tak bardzo od nas zależny.
Czy pies potrzebuje pielęgnacji sierści? Tak! Podobnie jak potrzebuje prawidłowego żywienia, regularnego odrobaczania, szczepień i zabezpieczania przeciwko kleszczom. Dbanie o dobrą kondycję skóry i sierści naszego podopiecznego to nie tylko kwestia wyglądu. Sierść i skóra stanowią niezwykle ważną barierę immunologiczną w organizmie psa – czyli pierwszą linię obrony przed szkodliwym wpływem środowiska zewnętrznego. Troskliwy opiekun będzie więc dbał o ich kondycję w trosce o zdrowie swojego podopiecznego.
Oczywiście nie każdy pies jest równie absorbujący w kwestii pielęgnacji. Olbrzymie zróżnicowanie psiego gatunku jest widoczne na pierwszy rzut oka także jeśli chodzi o okrywę włosową.
Najmniej czasochłonna jest pielęgnacja psów krótkowłosych, takich jak boksery, labradory lub amstafy – potrzebują one zazwyczaj jedynie porządnego wyczesania od czasu do czasu. Chociaż o tym, że „krótko” nie oznacza „mało”, wie każdy właściciel labradora, który w pośpiechu szukał rolki do ubrań! Psy szorstkowłose (np. west, jamnik szorstkowłosy czy szorstkowłosy Jack Russel terier) wymagają znacznie bardziej czasochłonnego trymowania. Psów twardowłosych, z bujnym podszerstkiem (np. husky, owczarki niemieckie) nie strzyże się maszynką, tylko dokładnie i skrupulatnie rozczesuje. Większość psów długowłosych, takich jak yorki lub maltańczyki, dla wygody własnej i opiekuna jest co kilka miesięcy strzyżona.
Pracując nad psimi fryzurami, dostosowuję się do kanonu urody, czyli do wzorca rasy, lub do gustu i pomysłów właściciela. A że sama mam też swój własny gust, to najbardziej lubię fryzurki krótkie, lekkie i praktyczne – bo w końcu nawet najznakomitszy bywalec salonów nadal jest psem i ma czasem ochotę pobuszować po krzakach.
Kot u fryzjera
Zdrowy kot zazwyczaj jest w stanie sam zadbać o swoje futerko. I zapewne zrobi to lepiej od nas, w końcu poświęca na tę czynność do kilku godzin dziennie! Myjący się kot przedstawia uroczy widok, nie zapominajmy jednak, że takie oddanie się czynnościom pielęgnacyjnym wynika wprost z natury drapieżnika. Aby mieć szanse na upolowanie ofiary, musi pozbyć się ze swojego ciała wszelkich zapachów. Nasz rozciągnięty na kanapie mruczek jest stuprocentowym drapieżnikiem, a rytuał starannego mycia się po jedzeniu stanowi jego niezwykle istotną psychiczną potrzebę. Koci język działa jak szczotka i gąbka w jednym, wyczesuje i nawilża futro, a zęby wydłubują brud z sierści i pazurów.
Problemy zaczynają się, gdy mamy do czynienia z kotem długowłosym. Koty rasowe to również „dzieło człowieka”, czyli efekt selektywnej hodowli. Potrzebują pomocy człowieka przy pielęgnacji sierści, przede wszystkim częstego i regularnego wyczesywania. Bez tego sierść szybko zaczyna się plątać, zbijać w dredy i filcować. Wtedy mamy już do czynienia nie z fryzjerstwem, a z groomerskim pogotowiem! Mocno skołtunione koty najczęściej strzyże się w sedacji, czyli w „przyśpieniu”(wszelkie zabiegi w sedacji muszą odbywać się pod nadzorem lekarza weterynarii) – jest to konieczne, ponieważ manewry przy naciągniętej skórze sprawiają ból, a odcięcie kłębów filcu wymaga precyzji i bardzo łatwo o skaleczenie.
Niestety, kotów w takim stanie trafia pod moją maszynkę dosyć dużo, dlatego przy okazji pozwolę sobie na mały apel: jeśli kot długowłosy nie toleruje żadnych zabiegów pielęgnacyjnych, najlepiej skontaktować się z groomerem i z lekarzem weterynarii, aby zawczasu ustalić plan działania i nie dopuścić do zaniedbania sierści i skóry.
Sierść kotów krótkowłosych także bywa czasami przyczyną problemów – szczególnie, jeśli dbający o swoją higienę kot dużo jej się nałyka. Pojedynczy kłaczek od czasu do czasu raczej nie jest powodem do zmartwień, ale przy częstych wymiotach lub zaparciach powinna nam się zapalić czerwona lampka. Bezoary, czyli kule włosowe, potrafią całkowicie zablokować przewód pokarmowy kota, co może mieć opłakane skutki.
Koty z tendencją do tworzenia kul włosowych należy regularnie wyczesywać lub strzyc, podobnie jak koty, które z powodu choroby, otyłości lub zaawansowanego wieku nie są w stanie same zadbać o swoją okrywę włosową.
Królik bez efektu kłaczka
Chociaż króliki miniaturowe coraz częściej są mieszkańcami naszych domów, zaskakująco rzadko pojawiają się w gabinetach groomerskich. A powinny!
Królik nie ma „efektu kłaczka”, czyli mówiąc dokładnie – nie posiada odruchu wymiotnego. Nie jest więc w stanie pozbyć się połkniętej i zalegającej w żołądku sierści i bardzo łatwo może się „zatkać”. Niestety, u roślinożercy nawet krótka niedrożność przewodu pokarmowego może się skończyć śmiercią zwierzęcia.
Królik poświęca sporo czasu na pielęgnację swojego futerka, opiekun powinien jednak regularnie sprawdzać okolice odbytu i brzuszek pod kątem kołtunów oraz wyczesywać królika w okresie linienia. Króliki długowłose wymagają codziennego wyczesywania! Jeśli opiekun nie ma na to czasu lub cierpliwości, powinien zdecydować się na strzyżenie.
No cóż, ostrzyżony królik wygląda może nieco dziwnie, ale na pewno jest wolny od dyskomfortu spowodowanego skołtunioną sierścią i niebezpieczeństwa zatkania się sierścią.
Jako groomerka wierzę w możliwość osiągnięcia kompromisu między urodą, wygodą i higieną. Zapraszam wszystkie czworonogi krótko- i długowłose, by przekonały się o tym na własnej skórze!
ODCHUDZANIE
Problem wielkiej wagi.
ODCHUDZANIE
Nasze zwierzęta tyją na potęgę. Polskich danych brak, ale szacunki z innych krajów naszego kręgu kulturowego są dość zatrważające: już około 40% zwierząt towarzyszących ma nadwagę lub otyłość.
Niewątpliwie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wiele dobrego wydarzyło się w kwestii zdrowia naszych podopiecznych. Dzięki rozwojowi medycyny weterynaryjnej oraz większej świadomości opiekunów psy i koty żyją dłużej, są skuteczniej leczone a jakość ich życia jest dla właścicieli coraz ważniejsza.
Dlaczego więc, skoro jest tak dobrze… to jest tak źle?
Niestety, czworonożni członkowie naszych rodzin coraz częściej padają ofiarą naszych cywilizacyjnych grzeszków. Siedzący tryb życia, upodobanie do przekąsek i smakołyków i nasze konsumpcyjne rozleniwienie (tak, tak: kto z Państwa ma nawyk czytania składu produktów?) przekładają się także na nasze zwierzęta. One oczywiście wcale nie mają więcej silnej woli niż my i przysmaków nie tylko nie odmawiają, ale często wręcz bardzo skutecznie się ich domagają.
Tymczasem, podobnie jak u ludzi, otyłość jest chorobą.
Badania naukowe nie pozostawiają złudzeń, psy otyłe:
- częściej zapadają na choroby przewlekłe narządów wewnętrznych (m.in. nerek, wątroby, jelit),
- są bardziej narażone na problemy kardiologiczne (m.in. niewydolność mięśnia sercowego, częste zwyrodnienia zastawek serca) i choroby układu krążenia,
- częściej mają zaburzenia hormonalne,
- są bardziej narażone na kontuzje (np. zerwanie więzadła krzyżowego) i zaburzenia ortopedyczne,
- odczuwają większe dolegliwości bólowe związane z chorobą zwyrodnieniową stawów
- są bardziej narażone na zwyrodnienia w obrębie kręgosłupa,
- szybciej się męczą,
- miewają problemy z oddychaniem,
- mają mniejszą odporność,
- częściej cierpią na dysfunkcje układu płciowo-moczowego (m.in. nietrzymanie moczu),
- częściej zapadają na niektóre nowotwory (np. rak gruczołu mlekowego i pęcherza moczowego)
- wcześniej się starzeją,
- krócej żyją (średnio o 1,8 roku krócej od zwierząt o prawidłowej masie ciała).
Nikt przecież nie chce tego dla swojego zwierzęcia!
Dobra wiadomość jest taka, że podobnie jak inne choroby otyłość można leczyć.
W Lecznicy Vet Care w Pruszkowie oferujemy kompleksową opiekę nad pacjentem z otyłością.
Na początek ważymy, mierzymy i badamy. Oceniamy kondycję zwierzęcia, wykonujemy także badania krwi aby wykluczyć (lub zdiagnozować i leczyć!) zaburzenia hormonalne.
Analizujemy dotychczasową dietę oraz tryb życia i proponujemy zmiany, które nie tylko pomogą zmniejszyć masę ciała, ale przełożą się na ogólną kondycję i zdrowie zwierzaka.
VETERINARY ENGLISH
Weterynaria bez granic, czyli coś dla kolegów z branży
VETERINARY ENGLISH
Myślisz o pracy za granicą? Lubisz wiedzieć, co w branży piszczy i chciałbyś aby czytanie tekstów specjalistycznych nie było męką ze słownikiem. Bywasz na konferencjach międzynarodowych i frustrujesz się, że potrzebujesz tłumacza? Masz wrażenie, że Twój angielski rodem ze szkolnej ławy nie wystarcza do prowadzenia swobodnych rozmów z kolegami po fachu lub anglojęzycznymi klientami?
Jeśli tak, czytaj dalej
Mój autorski kurs Veterinary English skierowany jest do specjalistów, którzy chcą podnieść swoje kwalifikacje językowe i zawodowe.
Kurs dotyczy medycyny weterynaryjnej małych zwierząt i skupia się na rozwijaniu umiejętności językowych ważnych w rozwoju zawodowym lekarza weterynarii małych zwierząt.
SŁOWNICTWO
Uczestnicy kursu poszerzą słownictwo specjalistyczne z zakresu anatomii i fizjologii zwierząt, medycyny weterynaryjnej i behawioru. Dzięki aktywnej nauce słownictwa kursanci „oswoją się” z anglojęzycznymi tekstami branżowymi i będą mogli swobodnie korzystać z fachowej literatury.
Duży nacisk położony jest na rozumienie rozmaitych tekstów mówionych. Podczas typowych kursów języka angielskiego zazwyczaj uczymy się „szkolnego” wariantu z perfekcyjną gramatyką i brytyjskim akcentem. Tymczasem angielski jest językiem globalnym, używanym przez profesjonalistów z całego świata, nie tylko native speakerów. Podczas kursu uczestnicy osłuchają się z rozmaitymi akcentami języka angielskiego i nauczą się technik szybkiego analizowania tekstu mówionego, co umożliwi im pełniejsze uczestnictwo w seminariach, konferencjach i warsztatach oraz korzystanie ze źródeł internetowych.
Polscy kursanci często mają opory przed mówieniem, obawiając się popełnienia błędów językowych. Tymczasem zarówno w komunikacji profesjonalistów, jak i w komunikacji z klientem ważniejsza od językowej poprawności jest swoboda w przekazywaniu myśli i informacji. Dlatego też jednym z najważniejszych aspektów kursu jest zachęcenie uczestników do swobodnej dyskusji i wymiany doświadczeń w języku obcym. Dzięki zajęciom w niewielkich grupach i w przyjaznej atmosferze kursanci zyskają pewność siebie w posługiwaniu się językiem angielskim, co pomoże im zarówno w rozmowie z anglojęzycznym klientem i kolegami z branży jak i w podjęciu pracy lub nauki za granicą.
Zajęcia mają urozmaiconą formę, a nauka odbywa się w sposób aktywny. Uczestnicy kursu często pracują w parach lub małych grupach. Bazujemy na oryginalnych tekstach źródłowych, licznych materiałach wizualnych i wideo, a uczestnicy mają możliwość dzielenia się wiedzą i doświadczeniami.
Kursanci otrzymują bogate, autorskie materiały wraz z bibliografią i źródłami internetowymi.
Zajęcia odbywają się w Prywatnym Centrum Kształcenia Zawodowego, ul. Kijowska 3
Szczegółowe informacje oraz zapisy: https://www.pckz.edu.pl/kurs-veterinary-english
O MNIE
ZWIERZOBIOGRAFIA
ZWIERZOBIOGRAFIA
O sobie pisać jest najtrudniej. Jak to zrobić, by nie popaść ani samozachwyt , ani w fałszywą skromność , a przy okazji nie zanudzić potencjalnego czytelnika? Przedstawić się jednak wypada, postaram się więc jakoś stanąć na wysokości zadania.
Jestem zoofizjoterapeutką i groomerką… i mam w życiu wielkie szczęście, ponieważ moja praca jest moją pasją. Moja droga do pracy ze zwierzętami była jednak dość długa i kręta.
W szkole podstawowej zapowiadałam się na zakręconego przyrodnika: biegałam po łąkach z zielnikiem, hodowałam gąsienice i wiedziałam wszystko o układzie krwionośnym żaby. Jednak w liceum moje zainteresowania zaczęły dryfować w nieco inną stronę i w efekcie w życie zawodowe wkroczyłam jako magister filologii angielskiej. Przez kilka lat wiodłam żywot stuprocentowej, spełnionej zawodowo humanistki. W życie prywatne tymczasem zaczęły wkradać się zwierzęta.
Zaczęło się, jak to zwykle bywa, od jednego kota. A że koty, nawet te kastrowane, mają cudowną zdolność namnażania się, wkrótce prowadziłam już całkiem prężnie funkcjonujący dom tymczasowy. Zostałam też wolontariuszką w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Milanówku.
Czas wolontariatu był bardzo intensywny – ogromne zaangażowanie sił i środków, zdobywanie wiedzy i doświadczenia, radości i smutki. Imprezy charytatywne, akcje edukacyjne, szkolenia, adopcje, wizyty w lecznicach. Z jednej strony wspaniała ekipa wolontariuszy, z drugiej zwierzęce dramaty, ludzkie okrucieństwo i częste poczucie bezsilności.
Po kilku latach wolontariatu na pełnych obrotach czułam się nieco zmęczona emocjonalnymi zmaganiami z niewesołą rzeczywistością. Jednak wiedziałam już, że swoje życie zawodowe również chcę związać ze zwierzętami. Zabrałam się za przerabianie przykurzonych marzeń na konkretne plany i działania.
W 2012 ukończyłam kurs groomerski w Centrum Edukacji Kynologicznej „Zuzik”, a w 2015 kurs „Zoofizjoterapeuta Małych Zwierząt” w Studium Fizjoterapii Zwierząt. Od tego samego roku jestem członkinią Polskiego Związku Zoofizjoterapeutów. Od 2014 współpracuję z lecznicą Vet Care w Pruszkowie, a od 2018 z Prywatnym Centrum Kształcenia Zawodowego w Warszawie.
Od czasu do czasu udaje mi się również połączyć moje różne zawody – jestem współautorką przekładu książki „Fizjoterapia i masaż psów” autorstwa Julii Robertson i Andrew Mead (wyd. Galaktyka, 2017); prowadzę również autorski kurs języka angielskiego dla lekarzy i studentów weterynarii.
W pracy wciąż się coś dzieje – raz masaż, raz laser, raz stylizacja ogona. Każdy zwierzak przychodzi z czymś innym i na każdego staram się spojrzeć jak najszerzej. Spędzam z moimi pacjentami sporo czasu, mam więc okazję dobrze poznać ich potrzeby i problemy, a w razie potrzeby odesłać do specjalisty w danej dziedzinie. Mam przyjemność pracować ze wspaniałymi lekarzami weterynarii i behawiorystami, od których wciąż uczę się nowych rzeczy.
Lubię rozmowy z opiekunami zwierząt, nie tylko dlatego, że to właśnie oni najlepiej znają swoich podopiecznych, a moich pacjentów. Jestem przekonana, że rehabilitacja czworonożnego pacjenta opiera się na „trójporozumieniu” między terapeutą, opiekunem, no i oczywiście samym zwierzakiem. Bez tego porozumienia nie ma motywacji, a bez motywacji – no cóż, nie ma efektów. Staram się więc być dobrym słuchaczem i dobrym rozmówcą – wierzę, że jest to równie ważne jak sprawne ręce i wiedza.
Jeśli zaś chodzi o wiedzę, to nigdy dość! Jak każdy prawdziwy „kujon” z przyjemnością biorę udział w warsztatach, seminariach i konferencjach. Oprócz tych dotyczących stricte rehabilitacji zwierząt wybieram również szkolenia z zakresu medycyny behawioralnej – jestem przekonana, że rehabilitacja ma nie tylko aspekt fizyczny, ale ściśle wiąże się również z psychiką zwierzęcia. Emocjonalność zwierząt fascynuje mnie „od zawsze”, a im więcej wiedzy zdobywam, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele jeszcze jest do odkrycia i zrozumienia.
Emocje zwierząt obserwować mogę również w życiu prywatnym, jako współlokatorka sześciu niezwykle barwnych kocich osobowości. W przeciwieństwie do nich podejrzewana bywam o pracoholizm, gdy jednak uda się wygospodarować nieco wolnego czasu to mam w zanadrzu kilka poza-zwierzowych pasji. O nich jednak może innym razem, żeby nikogo nie znużyć!
DYPLOMY
KONTAKT
E-mail
rehabilitacjanaczterechlapach
@gmail.comMój gabinet
Centrum Weterynaryjne Vet Care, ul. Majowa 3, Pruszków
PARTNERZY
Centrum Weterynaryjne Vet Care w Pruszkowie
REHABILITACJA
- konsultacje rehabilitacyjne, na których omawiamy stan pacjenta i istotę problemu oraz ustalamy plan usprawniania dopasowany do kondycji i potrzeb zwierzaka oraz możliwości czasowych i finansowych opiekuna
- laseroterapię
- terapię ultradźwiękami
- masaż
- kinezyterapię – aktywne ćwiczenia z użyciem piłek, dysków sensorycznych, mat sensorycznych, pachołków, trampoliny i torów przeszkód. W sezonie letnim również ćwiczenia w basenie ogrodowym
- pomoc w doborze sprzętu rehabilitacyjnego -asystujemy w doborze sprzętu zarówno dla zwierząt w trakcie rehabilitacji (ortezy, buty dorsi-flex, kołnierze ortopedyczne) oraz trwale niepełnosprawnych (wózki, protezy, uprzęże i nosidła). Współpracujemy w firmą Admirał – istnieje możliwość zamówienia sprzętu za pośrednictwem lecznicy.
- wspomaganie procesu odchudzania
GROOMING
W lecznicy Vet Care oferuję:
- strzyżenie psów i kotów, także w sedacji,
- wyczesywanie psów, kotów, królików i gryzoni,
- trymowanie psów.
Usługa obejmuje obcięcie pazurków oraz wyczyszczenie uszu i wyrwanie włosków z uszu u tych psów, u których jest to konieczne. Istnieje też możliwość oczyszczenia gruczołów okołoodbytowych w trakcie wizyty (usługa dodatkowo płatna)
Bardzo proszę, aby zwierzaki przychodziły „do fryzjera” przed kąpielą.
Kontakt z lecznicą:
Adres: ul. Majowa 3, 05-800 Pruszków
Tel.: 724-002-405
E-mail: vetcare.pruszkow@gmail.com
Prywatne Centrum Szkolenia Zawodowego
Co ja tu robię? Spędzam pół życia! Przynajmniej tego zawodowego (drugie pół spędzam w lecznicy 😉 )
W technikum dla młodzieży uczę języka angielskiego oraz języka angielskiego w weterynarii.
Prowadzę autorski kurs Veterinary English skierowany do studentów i lekarzy weterynarii https://www.pckz.edu.pl/kurs-veterinary-english
Od 2018 roku jestem również jednym z wykładowców na kursie „Zoofizjoterapeuta zwierząt towarzyszących”, na którym prowadzę zajęcia m.in. z kinezjologii, masażu, neurorehabilitacji i leczenia otyłości. https://www.pckz.edu.pl/kurs-zoofizjoterapeuta-zwierzat
Polski Związek Zoofizjoterapeutów
Celem związku jest przede wszystkim dbanie o profesjonalną jakość usług na rynku fizjoterapii zwierząt. Co roku PZZ organizuje dla swoich członków warsztaty doskonalenia zawodowego prowadzone przez znakomitych lekarzy weterynarii oraz specjalistów zoofizjoterapii. Związek patronuje także wielu konferencjom, seminariom i innym wydarzeniom umożliwiającym podnoszenie kwalifikacji zawodowych. Zadaniem związku jest także promowanie wiedzy o zoofizjoterapii wśród lekarzy weterynarii i właścicieli zwierząt domowych.
Członkostwo w PZZ uzyskałam w 2015r – od tej pory staram się być jego aktywną członkinią i nie przepuszczać żadnej okazji do zdobycia wiedzy.
Mówią o mnie
Pani Ania Gawryś zajmowała się i zajmuje naszymi podopiecznymi z Hotelu. Rehabilitacje Pani Ani pomogły wrócić do zdrowia Nuce i Melisce. W tej chwili trwa żmudna, ale przynosząca efekty, walka o przywrócenie sprawności małemu Karbonowi. Oprócz rzetelnej wiedzy, Pani Ania ma wspaniałe podejście do czworonożnych pacjentów. Polecamy z całego serca.
Nasz piesek przeszedł operacje tylnej łapki, niestety po operacji kompletnie jej nie używał. Mimo wykonywania wielu ćwiczeń masaży których uczyliśmy się z internetu nie było żadnego postępu. Dostaliśmy wskazówkę ze może warto umówić się do Pani Ani w przychodni była określona mianem cudotworczyni. Niechętni, bo nie wierzyliśmy w to umówiliśmy się na wizytę do Pani…
Jesteśmy właścicielami 12-letniego bulteriera, który od blisko 10 lat ma tylko trzy łapy. Panią Anię poznaliśmy kilkanaście miesięcy temu i zdecydowaliśmy się na to, by poprosić Ją o regularną rehabilitację naszego bulika. Pies był w nienajlepszej kondycji: przestawał wchodzić po schodach, łapy po bardzo krótkich dystansach odmawiały mu posłuszeństwa i często nawet po krótkich drzemkach…
Sherlock to 4 letni Jack Russel, który potrzebował pomocy Pani Ani po operacji obu tylnych stawów biodrowych. Niestety zwyrodnienie było operacyjne jednakże z dużymi szansami na pełny powrót do zdrowia. Z udziałem Pani Ani obie nogi zostały przywrócone do pełnej sprawności a piesek praktycznie zapomniał już o wszelkich problemach. Biega, chodzi i wspina się po…