Kokusia była moją pacjentką już dość dawno. Na tyle dawno, że filmiki z jej udziałem były jeszcze nagrywane moim bardzo „oldschoolowym” telefonem – jakość materiału, no cóż… Jednak osobowość i urok jamniczy sprawiły, że postanowiłam przedstawić Wam jej historię. Przymknijcie oko na niedostatki techniczne, włączcie głośnik i bawcie się tak dobrze, jak ja bawiłam się z Koko!