Gdzie znajdziecie orzeszek i grzybki, jeżyki i berety, piankowe puzzle oraz podest do sedesu w nowej roli?
Zapraszam do mojego gabinetu!
Kinezyterapia, czyli terapia ruchem to podstawa rehabilitacji. Ćwiczenia aktywne mają jednak to do siebie, że same się nie zrobią. To znaczy – niezbędny jest oczywiście pacjent, najlepiej odpowiednio zmotywowany. Jednak mając tylko pacjenta i pustą podłogę, za wiele nie zrobimy (chociaż coś też da się zrobić!). Aby móc efektywnie pracować z pacjentami trzeba wyposażyć gabinet. Można oczywiście wykorzystać sprzęt dedykowany dla zwierząt – dzięki popularności sportów takich jak agility czy fit paws wybór akcesoriów jest naprawdę duży. Sprzęt przeznaczony dla zwierząt jest wytrzymały i przygotowany na spotkanie z najostrzejszymi nawet pazurami. Zaporą bywa jednak cena – gadżety przeznaczone dla hobbystów-pasjonatów zawsze są odpowiednio droższe. Swój gabinet urządziłam więc w wariancie niskobudżetowym, testując rozmaite akcesoria ze sklepów rehabilitacyjnych i sportowych. Nietrafionych zakupów nie udało się całkiem uniknąć, ale szybko wytypowałam swoją „magiczną siódemkę.”
1. Piankowe „puzzle”
Bez nich nic by się nie udało! W siłowniach służą za podkładki pod ciężkimi maszynami. W moim gabinecie zabezpieczają łapki przed ślizganiem się po posadzce. I są absolutnie nie do zdarcia!
2. Zestaw piłkarza
Sześć palików, dwanaście słupków i już mamy cavaletti. Możemy je rozstawiać w różnych odległościach i na różnych wysokościach, symetrycznie lub nie, dostosowując ćwiczenia do potrzeb pacjenta – na dziesiątki sposobów!
3. „Jeżyki”
Maty wykorzystywane w integracji sensorycznej dzieci znakomicie sprawdzają się w pracy z psami. Lekko kłując w opuszki wymuszają balansowanie ciałem i równomierne obciążanie kończyn. Pobudzają zakończenia nerwowe i tym samym stymulują czucie głębokie. Pobudzają również krążenie – jako wybitny zmarzlak sama chętnie po nich spaceruję dla rozgrzewki! Nie wiem do czego w rehabilitacji dzieci służą otwory w matach, ale w moim gabinecie służą do ukrywania smakołyków i tak mata sensoryczna staje się jednocześnie matą węchową.
4. „Berety”
Poważna nazwa to „dysk sensoryczny”, ale przecież nikt tego tak nie nazywa. „Berety” wykorzystuję do bezpiecznych ćwiczeń równoważnych. Pies stojąc przynajmniej jedną kończyną na berecie przenosi ciężar ciała inaczej niż zwykle. Balansując doskonali zmysł równowagi i wzmacnia mięśnie, w tym mięśnie głębokie. Widzicie te małe wypustki? Taki bonus w postaci stymulacji receptorów nerwowych.
5. „Grzybki”
… czyli „berety level hard”. Niby nie uginają się i nie bujają, a jednak wcale nie tak prosto na nich ustać. Wykorzystuję je do ćwiczeń statycznych ze sprawniejszymi psami.
6. „Orzeszek”
W pracy z psami znacznie lepiej sprawdzają się piłki o podłużnym kształcie niż okrągłe. Na piłce można ćwiczyć równowagę, wzmacniając przy tym mięśnie głębokie całego ciała lub wykorzystać ją jako chybotliwe oparcie dla kończyn piersiowych i wzmacniać kończyny miedniczne. Pomysłów jest bez liku, trzeba jednak pamiętać, że ćwiczenia na piłce są trudne i nie dla każdego pacjenta będą odpowiednie. Piłkę wprowadzam wyłącznie u pacjentów stabilnych ortopedycznie i zawsze dbam o odpowiednią asekurację.
7. Podesty
Plastikowe stopnie dla dzieci widywane najczęściej w toaletach służą mi do budowy torów przeszkód dla psów. Samo wchodzenie po schodach jest bardzo wszechstronnym ćwiczeniem a dodatkowo przekraczanie niewielkiej szpary między stopniami ćwiczy zmysł równowagi i symetryczną pracę całym ciałem. Wadą schodków jest to, że nadają się tylko do pracy z małymi psami.
Jak widzicie moja „top lista” nie jest długa, ale mając do dyspozycji te kilka akcesoriów można już wyczarować zestawy ćwiczeń dla pacjentów o różnym stopniu sprawności i różnych potrzebach.
Psy często na początku boją się stawać na nieznanych powierzchniach, ale szybko przekonują się, że nic im nie grozi, a pokonanie przeszkód wiąże się z odpowiednio smakowitym wynagrodzeniem. Przyjemnie jest obserwować jak pies oprócz sprawności zyskuje pewność siebie!
Zresztą zobaczcie sami, jak „niezbędnik zoofizjoterapeutki” sprawdza się w akcji:
Konkretne rozwiązania dla konkretnych gabarytów
Gdy do gabinetu wkracza pies atleta o słusznych rozmiarach i rozmachu mój ulubiony zestaw akcesoriów często przestaje się sprawdzać. Wtedy trzeba ruszyć głową i wykonać te same ćwiczenia z użyciem przedmiotów, które nie ugną się pod ciężarem. Wykorzystuję więc to, co znajdzie się pod ręką.
Nie ma bieżni, jest woda
Bieżnia wodna to marzenie każdego zoofizjoterapeuty, jednak aby ją zainstalować w gabinecie potrzeba niemałych funduszy i niemało miejsca. Co więc robić, gdy ma się pacjenta, któremu bardzo przydałyby się korzyści płynące z hydroterapii? Jak zwykle: trzeba kombinować. Latem używam ogrodowego basenu, w którym można i popływać i pochodzić w wodzie. Czasem wystarczy zwykły plastikowy pojemnik wypełniony wodą – popływać w nim się nie da, ale pacjent neurologiczny może poćwiczyć utrzymywania ciężaru ciała i wykonywanie ruchów rowerkowych.
Pomysłowy Dobromir w akcji
Pamiętacie uroczą dobranockę o małym wynalazcy? Chociaż żaden ze mnie „majsterklepka” to czasem tak się czuję, gdy trzeba szybko stworzyć konkretne rozwiązanie dla niestandardowego pacjenta. W ten sposób powstał własnej roboty pionizator dla pacjenta z porażeniem czterokończynowym.
Pionizator był skromny i nieco „niewyględny”, ale spełnił swoją rolę w pierwszym etapie rehabilitacji. Pacjent ze zdjęcia już chodzi, a stół groomerski służy do tego, do czego został stworzony.
Niewykluczone jednak, że stół lub inny znajdujący się pod ręką przedmiot przedzierzgnie się jeszcze w coś zupełnie innego. No cóż, zoofizjoterapeuta musi być kreatywny!